Rodzina dysfunkcyjna
Nie ma czegoś takiego, jak idealna rodzina. W każdej, choćby najbardziej kochającej się i zgodnej, zdarzają się nieporozumienia, konflikty czy kłótnie. Zazwyczaj są to jednak epizody, nieważne w ogólnym rozrachunku. Prawdziwe problemy zaczynają się, gdy wzajemne relacje utrudniają bądź uniemożliwiają poszczególnym członkom rodziny funkcjonowanie i rozwój.
Zacznę jednak może od pozytywnego przykładu, czyli tego, jak działa normalna, zdrowa rodzina. Jej podstawową cechą jest wzajemna empatia. Dzięki niej wszystkie osoby wewnątrz rodziny mogą otwarcie i w pełni swobodnie komunikować się ze sobą. Jej członkowie słuchają się nawzajem (nawet jeśli mają odmienne opinie), a konflikty rozwiązywane są na bieżąco, bez zbędnych, nawracających pretensji i chowania urazy. Rodzice okazują bezwarunkową miłość każdemu ze swoich dzieci – nawet, jeśli ich zachowania mogą być chwilowo nieakceptowalne. Każda osoba w rodzinie jest wspierana przez inne i zachęcana do rozwijania swoich indywidualnych zainteresowań. Brzmi wręcz idyllicznie, nieprawdaż?
Czy w takim razie rodzina dysfunkcyjna to taka, która jest przeciwieństwem tej normalnej? Poniekąd. Podstawową jej cechą są zaburzone relacje – nie tylko w obrębie rodziny, ale również w sensie relacji poszczególnych osób z własnym „ja”. Budowniczymi rodziny jest zawsze dwójka partnerów. Jeśli ich „ja” i wzajemne relacje są zaburzone, równie zaburzona będzie cała rodzina.
Kolejną bardzo ważną cechą rodziny dysfunkcyjnej jest istnienie tzw. „rodzinnego sekretu”. Jest to wstydliwy problem, który oboje partnerów pragnie zataić. Może być to np. uzależnienie jednego lub obojga z nich, zaburzenia osobowości, przemoc – zarówno fizyczna, emocjonalna, jak i seksualna, fanatyzm religijny bądź ideologiczny, konflikty pomiędzy partnerami lub między rodzicem i dzieckiem, przestępczość jednego z rodziców, rozwód, ubóstwo. Wszystkie te rzeczy są źródłem toksycznego wstydu, który odczuwają rodzice i przenoszą go również na dziecko. Problem zamiatany jest „pod dywan” – wszyscy w rodzinie o nim wiedzą, ale nikt o nim nie mówi.
Te dwie rzeczy – zaburzone relacje i „rodzinny sekret” – pociągają za sobą kolejne cechy: brak ustalonych ról i wzorców zachowań (z braku właściwej opieki rodzicielskiej jedno z rodziców przejmuje role drugiego, lub te role przejmuje rodzeństwo); brak prawdziwej komunikacji między członkami rodziny (wzajemne kontakty są albo powierzchowne, albo pełne mniej lub bardziej skrywanej wrogości); brak intymności i akceptacji dla indywidualnych postaw i opinii; brak przyzwolenia na okazywanie uczuć albo słabości; wreszcie, atmosfera zmuszająca członków rodziny do rezygnacji z własnych potrzeb na rzecz utrzymania dotychczasowej sytuacji i dochowania „rodzinnego sekretu”.
Konsekwencje takiego stanu rzeczy są niesamowicie obciążające dla dziecka. Od najmłodszych lat mimowolnie uczone jest ono zestawu 3 zasad, które mają wielki wpływ na to, jak funkcjonować będzie w dorosłym życiu. Pierwsza z nich, „nie mów”, nakazuje dziecku bezwzględne milczenie na temat prawdziwej sytuacji rodziny. Druga, „nie ufaj”, wymaga by dziecko nie pozwalało sobie na obdarzanie zaufaniem kogokolwiek, zarówno wewnątrz rodziny, jak i poza nią. Trzecia, „nie odczuwaj”, zmusza dziecko do tego, by nie zagłębiało się we własne emocje i nigdy nie myślało o tym, co czuje i jakie są tych uczuć przyczyny i skutki.
Długotrwałe stosowanie tych zasad prowadzi do rozwoju syndromu DDD – dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej. Osoba nim dotknięta jest niesamowicie krytyczna wobec samej siebie i ma niskie poczucie własnej wartości. Dorastając w dysfunkcyjnym domu, boi się później popełniania jakichkolwiek błędów. Ze względu na brak miłości i bliskości w dzieciństwie ma poczucie, że wszystko, co robi, nie jest wystarczająco dobre. Ma skłonność do impulsywnych reakcji, wynikających z nieuświadomionej traumy. Boi się samego siebie i własnych uczuć – bagatelizuje je i wypiera, kompensując je nadwrażliwością na potrzeby innych.
Bardzo przykrą rzeczą jest fakt, że osoby dysfunkcjonalne, wychowane w zaburzonej rodzinie, niemal zawsze wiążą się w dorosłym życiu z inną zaburzoną osobą. Rodzina dysfunkcjonalna jest więc zazwyczaj fragmentem większego, często wielopokoleniowego procesu, działającego na zasadzie „błędnego koła”.
Czy da się przepracować tak długotrwałą i głęboką traumę, jaką jest dorastanie w rodzinie dysfunkcyjnej? Na szczęście tak, chociaż niezbędne są do tego dwie rzeczy: dużo czasu i dużo wytężonej pracy z terapeutą.